tekst Katarzyna Sitek
Arbuza z serem solankowym na terenach Lewantu jada się od tysięcy lat. Działa jak napój izotoniczny: pozwala utrzymać równowagę elektrolitów i odpowiednią temperaturę ciała.
Izraelskie lato to dla Polaka przybywającego na Bliski Wschód spore zaskoczenie. Temperatury rzędu 30-40 stopni dodatkowo wzmaga wysoka wilgotność powietrza, które napływa znad morza. Zajęło mi kilka miesięcy, zanim faktycznie przyzwyczaiłam się do telawiwskich realiów, czyli mokrego podkoszulka po minucie od wyjścia z domu. I do równie szokującego widoku ludzi ubranych w koszule z długimi rękawami, spodnie i spódnice do kostek, którzy też przecież muszą w tych warunkach funkcjonować.
Upał tu nie straszny, gdy wiadomo, jak sobie z nim radzić. Izraelczycy mają na to kilka dobrych sposobów. Przykładem jest kwitnąca kultura robionych na bieżąco, orzeźwiających napojów. Domowej roboty lemoniady są wszędzie i naprawdę warto ich spróbować, szczególnie tych pełnych owoców i ziół, np. słynnych gazoz w Cafe Levinsky w Tel Awiwie. Jednym z głównych smakowych symboli Izraela zawsze będzie dla mnie urzekająco zielona limonana. Robiona na bazie wody, lodu, cytryn i cukru, miksowana z ogromną ilością świeżej mięty, jest bardzo orzeźwiająca, zimna, słodka i kwaśna zarazem. Zresztą Izraelczycy uwielbiają wszystko, co zblendowne. Na każdym rogu znajdziemy słodką kawę z mlekiem z rozdrobnionym lodem, która według niektórych wygrywa w rankingu słodkich napojów nawet z grecką frappe. Nawadnianie na słodko popularne jest też w izraelskich klubach i na plenerowych festiwalach, gdzie za darmo rozdawane są tzw. szlukim, czyli sorbety na patyku lub takie wyciskane z tubki.
Nie tylko popularne napoje, lody i mrożony jogurt chłodzą latem Izraelczyków. Powszechnie wiadomo, że podstawowa izraelska dieta jest bardzo zdrowa, a dobór składników nieprzypadkowy. Sałatki ze świeżych warzyw i marynaty są lekkostrawne, a także uzupełniają niezbędne elektrolity. Kasze i hummusy, które robi się w przysłowiowe pięć minut, dzięki wysokiej zawartości błonnika utrzymują sytość przez długi czas. Wszystko, by nie trzeba było znów trwonić energii na ponowne gotowanie i jedzenie. Mięso je się głównie z grilla lub planczy, więc jest chudsze, a słynne sznycle przez to, że smaży się je na głębokim tłuszczu, nie są aż tak tłuste, jak np. polski schabowy. I jeszcze ostrość potraw – czyli to, co harif – pozwala podnieść temperaturę ciała po to, by za chwilę samo się naturalnie schłodziło. Genialne!
Z niczym nie może się jednak równać król regionalnych dań na czas upałów – arbuz z serem solankowym, bulgarit lub fetą. Prawdziwie lokalny serwowany jest z serem jibneh, dobrze znanym z palestyńskiego deseru knafeh. Kremowy i gęsty ser kontrastuje z chrupiącym arbuzem, a jest wystarczająco słony, by wytrzymać intensywną słodycz owocu. Połączenie tak doskonałe, że nie trzeba dodawać nic więcej – ani pieprzu, ani oliwek, ani listków mięty, jak sugerują niektórzy. Tę prostą przekąskę jada się na terenach Lewantu od tysięcy lat. Śmiało nazywam ją cudem Ziemi Świętej, bo nie dość, że jest niezwykle smaczna, to jeszcze zdrowa. Działa jak napój izotoniczny: sód z solonego sera umożliwia efektywne wchłanianie wody z arbuza, a jednocześnie pozwala utrzymać równowagę elektrolitów i odpowiednią temperaturę ciała.
Przygotowując się do pisania tego felietonu podpytałam przyjaciół o ich własne metody na radzenie sobie z upałami. Wszyscy na pierwszym miejscu wymieniali to samo – woda! A najlepiej – maim im kerah, woda z lodem. Nie odkryłam dzięki temu Ameryki, ale trzeba o tym wspomnieć, bo niezależnie od tego, czy zmagamy się z żarem na Bliskim Wschodzie czy falą upałów w Europie, zbawienny łyk świeżej wody potrafi postawić na nogi najbardziej strudzonego turystę czy biegnącego do pracy miejscowego. W Polsce jeszcze nie jesteśmy przyzwyczajeni do tzw. tap water w restauracjach i kawiarniach, za to w Izraelu to standard i wszędzie można, a nawet należy, poprosić o chłodną kranówkę. W obliczu zmian klimatycznych, których już teraz doświadczamy w Europie, warto niektóre z tych pomysłów zapamiętać. I bliżej przyjrzeć się temu, co chłodzi na Bliskim Wschodzie – Izrael służy kopalnią pomysłów.
Autor
-
(ur. 1985) - restauratorka, twórczyni bistra Sabich w Warszawie (pierwszego lokalu z sabichem w Polsce), popularyzatorka izraelskiej kultury i stylu życia. Pasjonatka wspinaczki skałkowej, która kilka lat temu odnalazła swój drugi dom w Tel Awiwie.
Sitek Katarzyna