tekst Julia Borysenko

 

fot.: z archiwum prywatnego

Na osiemnaste urodziny Aleksandra postanowiła kupić sobie prezent. Marzył jej się złoty wisiorek. Jubiler zaproponował różne opcje, spośród których Aleksandra wybrała kształt sześcioramiennej gwiazdy. Kiedy pokazała naszyjnik swojej matce, ta nagle zbladła. Symbol, który wybrała, był gwiazdą Dawida, a sama Aleksandra, choć jeszcze o tym nie wiedziała, była Żydówką.

Jej mama dowiedziała się o swoim żydowskim pochodzeniu przypadkiem, mając 24 lata. Jej ojciec urodził się w Karlsruhe, zawsze więc sądziła, że jest Niemką. Ta niespodziewana wiadomość zaskoczyła Aleksandrę, choć wtedy jeszcze nie przyłożyła do niej większej wagi.

Minęło kilka lat. Zupełnie przez przypadek Aleksandra znalazła w domu zaświadczenie z 1958 r. wydane w Katowicach w języku polskim. Potwierdzało ono, że jej dziadek był narodowości żydowskiej. Temat pochodzenia wrócił i tym razem sprawy nabrały rozpędu. Młodsza siostra Aleksandry, Swieta, zdecydowała że nie tylko należy dowiedzieć się więcej o dziadku, poszukać dokumentów, ale również poszerzyć swoją wiedzę na temat judaizmu. Od tamtej pory brała aktywny udział w wydarzeniach organizowanych przez żydowskie instytucje w rodzinnym mieście, studiowała kulturę i historię Żydów i interesowała się współczesnym Izraelem.

Pierwszy wyjazd do Izraela – dziesięciodniowa wycieczka w ramach programu Taglit – wymagała kontroli konsularnej. Aleksandra i Swieta dostały odmowę wyjazdu. Oburzona Aleksandra zadzwoniła do konsulatu z pytaniem, czy aby na pewno przeczytano tam zaświadczenie o pochodzeniu dziadka. Następnego dnia obie siostry otrzymały zgodę na wyjazd. Postanowiły jednak zebrać więcej dowodów po to, by taka sytuacja się nie powtórzyła.

Kilka lat później Swieta wyjechała do Izraela w ramach programu Masa i po jego ukończeniu zrobiła aliję. Będąc już obywatelką tego kraju przyjechała pewnego dnia z wizytą do rodzinnego domu. Podczas sprzątania przypadkiem znalazła pudło pełne dokumentów, między nimi legitymacją wojskową, w której wpisane były babcia        i matka sióstr.

Udało jej się też przetłumaczyć listy od mieszkającej w USA siostry dziadka. Nie było to jednak łatwe – odręczne pismo sprawiało tłumaczom problem. W listach siostra opisywała codzienne życie ich krewnych. Wśród słów w języku niemieckim czasem pojawiały się takie sformułowania jak bar micwa czy kidusz, co też stało się, choć nieoficjalnym, potwierdzeniem ich żydowskiego pochodzenia.

Swieta zwróciła się również do przedstawicieli fabryki, w której kiedyś pracował dziadek sióstr. W tamtych czasach przyjęte było pisanie autobiografii przez pracowników. Siostry starały się dowiedzieć, czy ich krewny też coś takiego po sobie zostawił. Kopię autobiografii dziadka Aleksandra wyjęła ze skrzynki pocztowej zaledwie 12 godzin przed odlotem na program Masa. Było to ostateczne potwierdzenie pochodzenia ich rodziny. Dowiedziała się z niej m.in., że dziadek przeszedł przez getto we Lwowie i uciekł stamtąd tuż przed jego likwidacją.

Proces poszukiwania swoich korzeni zajął siostrom 9 lat. Zaświadczenie znalezione na samym początku stało się dla Aleksandry i Swiety kluczem do odnalezienia nie tylko swojej tożsamości, ale też miejsca w Izraelu.

fot.: z archiwum prywatnego

Autor

  • Julia Borysenko

    (ur. w 1995 roku w Kijowie) - studiowała psychologię kliniczną na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Uczestniczyła w programie Erasmus, podczas którego spędziła jeden semestr na Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie. Obecnie mieszka w Jerozolimie. Od kilku lat współpracuje z polskim kwartalnikiem Zupełnie Inny Świat, gdzie między innymi koordynowała numer poświęcony tematowi Ukrainy.

    Borysenko Julia