tekst Karolina van Ede–Tzenvirt

Według badań Izraelskiego Instytutu Demokracji w czerwcu tego roku zaledwie ok. 42% izraelskich Arabów czuło się częścią społeczeństwa Izraela. Po wybuchu wojny w Gazie w październiku ta liczba sięgała już 70%. Z drugiej strony – po Czarnej Sobocie Arabowie poczuli się w kraju bardzo niepewnie.

Logo Standing Together

Świat arabski znów zderzył się z żydowskim. Oczywiście, można powiedzieć, że to wojna Izraela z Hamasem. Państwa przeciw terroryzmowi. Ale nie ma co się oszukiwać: osobiste rany w tym ponad stuletnim arabsko-żydowskim konflikcie zdają się nie goić, wręcz przeciwnie – regularnie otwierają się i krwawią. Rozbieżność kulturowa i religijna buduje dodatkowe mosty. A przecież izraelskie społeczeństwo to nie tylko Żydzi. To również ponad 2 miliony Arabów: żyjących wśród Żydów muzułmanów, chrześcijan, Druzów i Beduinów. Nie ma wątpliwości, że kroczymy tu po kruchym podłożu porozumienia. 

Arabowie wrośnięci są w tkankę wielu izraelskich miast. Ramle, Lod czy Haifa to ostoje koegzystencji. Konflikt zbrojny w maju 2021 okazał się poważnym sprawdzianem dla pozornie idyllicznej rzeczywistości. Na ulicach „mieszanych” miast wybuchły zamieszki. Żyjący dotąd obok siebie sąsiedzi zwrócili się przeciwko sobie. Tamte wydarzenia poważnie zatrzęsły podstawami wspólnego egzystowania w żydowskim państwie. 

Wydarzenia 7 października miały wszelkie szanse, by zachwiać dobrymi relacjami odbudowywanymi od 2021 r. Jeśli nie dobrymi – to przynajmniej stabilnymi. Okazało się jednak, że tym razem sytuacja wygląda inaczej. Jeśli w czerwcu bieżącego roku według badań Izraelskiego Instytutu Demokracji zaledwie około 42% izraelskich Arabów czuło się częścią Izraelskiego społeczeństwa, tak po wybuchu wojny w październiku ta liczba sięgała już 70%. Z drugiej strony – po Czarnej Sobocie Arabowie poczuli się w tym społeczeństwie bardzo niepewnie.

Na izraelskiej scenie aktywizmu istnieje wiele organizacji działających na rzecz pokoju, równości i sprawiedliwości, jednocząc w działaniach obywateli żydowskich i arabskich. To zwykle ruchy oddolne lub NGOsy, apolityczne, lecz mające swój mocno utwierdzony światopogląd. 

Standing Together to jedna z takich inicjatyw. Jak głosi motto, członkowie Standing Together z obu społeczności działają wspólnie, by wspomóc stworzenie sprawiedliwego i równego w prawach społeczeństwa. Takiego, które traktuje każdą osobę z godnością. Społeczeństwa, które wybiera pokój, sprawiedliwość i niepodległość dla Izraelczyków i Palestyńczyków – Żydów i Arabów. Ich wizja obejmuje stworzenie warunków, w których dla wszystkich dostępna będzie wysokiej jakości edukacja, warunki mieszkaniowe, dobra opieka zdrowotna, godziwe płace i odpowiednia polityka emerytalna. Tylko tak organizacja wyobraża sobie możliwość stworzenia podstaw do pokoju, do koegzystencji we wzajemnym szacunku. 

Wojna, która właśnie trwa, ruszyła z posad całe społeczeństwo, i obudziła przyprószone kurzem sentymenty antyarabskie i antyżydowskie. Wielu Palestyńczyków straciło źródło dochodu, nie są wpuszczani na terytorium Izraela. Żydzi, kierując się strachem, nie chcą ich już zatrudniać. Aktywiści działający na rzecz zakończenia wojny są szykanowani. Zarówno Żydzi jak i Arabowie zaangażowani w podobne inicjatywy żyją w strachu o swoje bezpieczeństwo.

Standing Together zdecydowanie sprzeciwia się polityce Izraela względem sposobu prowadzenia wojny. Działania organizacji mają na celu budowanie masowego ruchu obywatelskiego, tak, by mogło dojść do wypracowania konkretnych propokojowych politycznych rozwiązań. Aktywiści wychodzą na ulice miast, nawołując do zawieszenia broni. 

Ale ich działalność to nie tylko skandowanie haseł. Od początku wojny odbyły się trzy konwencje, które zgromadziły setki obywateli – Żydów i Palestyńczyków, aby – jak twierdzą organizatorzy – „mówić o naszym wspólnym smutku, wpływie wojny na nasze społeczeństwo oraz sposobach wzbudzania nadziei i solidarności w tym mrocznym czasie.” Na pierwszą konwencję przybyło 400 osób, druga, ku zaskoczeniu organizatorów, zgromadziła aż 800. 

Tę prawdziwą, głębszą pracę wolontariusze wykonują jednak w terenie. Patrol „Solidarity Watch” towarzyszy tym, którzy obawiają się opuszczać swoje domy. Wspólne wysiłki obejmują pomoc humanitarną, sprzątanie schronów przeciwrakietowych i zbieranie żywności dla potrzebujących. Organizowane są spotkania z psychologami. Inicjatywa skupia się również na monitorowaniu i zgłaszaniu przypadków przemocy, dyskryminacji i fałszywych informacji w mediach społecznościowych, a także naciskaniu na lokalne władze i media, gdy między społecznościami dochodzi do wybuchu przemocy. Dodatkowo oferowane są szkolenia z deeskalacji potencjalnie konfliktowych sytuacji w miejscach publicznych. Standing Together działa również na izraelskich uniwersytetach, wyciągając pomocną dłoń do palestyńskich studentów, którzy zmagają się w tej chwili z konsekwencjami nastrojów społecznych związanych z wojną. 

Od jej wybuchu organizacja włączyła się do inicjatyw apelujących o uwolnienie zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Działacze biorą udział w marszach oraz prowadzą zintensyfikowaną kampanię w mediach społecznościowych i w mediach tradycyjnych. Standing together odnotowało już ponad 10 milionów wejść na swoich kontach w mediach społecznościowych. Tak ogromne zainteresowane może jedynie świadczyć o tym, że wciąż jest nadzieja na lepsze jutro. 

Podobnych organizacji czy inicjatyw jest w Izraelu wiele. Wśród nich są chociażby: Centrum Wspólnego Społeczeństwa Givat Haviva (Center for Shared Society) czy Arabsko-Żydowskie Centrum Równości, Upodmiotowienia i Współpracy, które m.in. zaangażowane są w pomoc ludności południowego Izraela.

Givat Haviva to największa organizacja zajmująca się budowaniem społeczeństwa, w którym zarówno Żydzi jak i Arabowie mają szansę poczuć się równymi sobie obywatelami. To im przypada około 60% wszystkich tego typu inicjatyw. Misja organizacji opiera się na podstawowych wartościach umożliwiającym pokojowe współżycie: szacunku, pluralizmie, zaufaniu i równości. Głównymi polami działania są edukacja, język, sztuka i kultura. 

7 października zmienił jednak codzienny tryb działania organizacji na ten specjalny, służący gaszeniu pożarów. Teraz priorytetem stała się pomoc poszkodowanym w atakach i przesiedlonym. Givat Haviva jest organizacją z pokaźnymi zasobami finansowymi, sponsorowana między innymi przez amerykańskie fundacje żydowskie. Posiada własny kampus, gdzie w tej chwili przyjmuje przesiedleńców z miast i kibuców z Otef Aza (obszaru wokół Strefy Gazy). Na miejscu organizowane są warsztaty artystyczne, oferowana jest pomoc psychologiczna, a nawet zorganizowane zostało przedszkole.

Drugim najważniejszym celem w czasie trwającej wojny jest utrzymanie, wszelki środkami, wewnętrznego spokoju w Izraelu: ochrona praw wszystkich obywateli oraz właściwych stosunków między Żydami i Arabami. Jak pisze szefowa Givat Haviva, Michal Sella: „Wierzymy, że ten potworny kryzys można zatrzymać, jeśli zdobędziemy się na mądrość, by przejść przez niego razem, zapobiegając jego przekształceniu się w przemoc i polaryzację między nami tu, w Izraelu.”

Działania tego rodzaju organizacji, ich inicjatywy i akcje napawają nadzieją. Ale wydaje się, że to tylko kropla w morzu potrzeb. Podobnych akcji i rządowych inicjatyw nie ma zbyt wiele. Obecna wojna z pewnością nie pozostawia rządzącym zbyt wiele czasu na zajecie się czymkolwiek innym niż podejmowanie strategicznych decyzji w walce z Hamasem. 

Jednym z największych wrogów w konflikcie palestyńsko-izraelskim w ostatnich dekadach stała się antyżydowska, mordercza i fanatyczna narracja Hamasu wciskana na siłę do głów palestyńskich dzieci i uczniów. Nie należy też ukrywać, że żydowska cześć izraelskiego społeczeństwa nauczyła się w tym czasie żyć w strachu przed ogółem Arabów, a państwowa edukacja nie przykłada się zbytnio, by temu zapobiec, stworzyć warunki do poznania się i oswojenia z różnicami. Nasuwa się więc oczywisty wniosek: to właśnie w edukacji, wiedzy, rozmowach i nauce patrzenia na siebie wzajemnie w poczuciu równości tkwi nasza nadzieja na lepsze jutro. 

Autor

  • (ur. w 1977 r.) dziennikarka, prelegentka i prowadząca program kulinarno - kulturowy o Izraelu „Feesten & Falafels” w holenderskiej telewizji Family 7 . Redaktorka „Kalejdoskopu” i wydawczyni portalu. Autorka przewodników po Izraelu oraz książki „Zostawić za sobą świat. O poszukiwaniu tożsamości”. Mieszka w Izraelu od ponad 20 lat.

    View all posts