

z Patrycją Zasławską i Erykiem Packiem
rozmawia Julia Borysenko
Nowy kraj poznaje się zwykle przez jego historię, język czy kuchnię. Patrycja Zasławska i Eryk Pacek, oboje świeżo po aliji, wybrali nieco inną drogę: Izrael poznają przez ruch. W swoim projekcie Move On Together Israeli Way łączą różne izraelskie techniki pracy z ciałem i są pewni, że ruch może być czymś więcej niż zwykłym treningiem lub sesją taneczną.
Julia Borysenko: W Izraelu mówi się często o lokalnej kulturze ruchowej. Wyjaśnijmy na początek to pojęcie. Czy chodzi o taniec? Sport? Fizjoterapię?
Patrycja Zasławska: O wszystko po trochu. Najlepiej obrazuje to idea Movement Culture promowana przez nauczyciela Ido Portala. Odkryłam ją podczas mojej pierwszej wizyty w Izraelu. Movement od innych metod różni to, że łączy on dużo dziedzin sportu i kładzie szczególny nacisk na świadomość poruszania się w trakcie ćwiczeń, a nie na liczbę lub siłę ich wykonania. Odkrycie tej metody było dla mnie czymś niesamowitym: proste, z przekazem, dokładnie to, co zawsze chciałam w życiu robić. Dzięki tej metodzie zaczęłam łączyć wszystkie rodzaje ćwiczeń, które już znałam. A w życiu robiłam dużo: jeździłam na nartach, biegałam, skakałam wzwyż, w dal, grałam w siatkówkę, ćwiczyłam judo, później ukończyłam kurs nauczyciela jogi. Następnie poznałam Gagę. To kolejny styl, który pochodzi z Izraela i jest językiem ruchu tancerzy, daje dużo swobody, wolności, możliwości odkrywania swojego ciała. Zastanowił mnie fakt, że wszystkie te metody powstały tutaj: w kraju, który jest inny od pozostałych, intensywny, który tak kocham. Koleżanka podpowiedziała mi: jedź do Izraela na Masę [program edukacyjny dla młodych osób o pochodzeniu żydowskim – red.], znajdź program, gdzie możesz tańczyć i cieszyć się życiem. Znalazłam Kibbutz Contemporary Dance Company i powiedziałam: ok, jadę. I wtedy właśnie poznałam Eryka.
Poznaliście się podczas programu Masa?
Patrycja: Poznaliśmy się na Taglicie, 10-dniowym wyjeździe do Izraela poprzedzającym Masę. Wtedy jeszcze nie miałam żadnego doświadczenia tanecznego, a poznanie Eryka, który jest tancerzem, było dla mnie znakiem, że idę w dobrym kierunku. Chwilę potem zaczęła się pandemia, więc postanowiliśmy razem zrobić projekt związany z naszymi pasjami, a przy okazji zafunkcjonować w mediach społecznościowych. Po jakimś czasie znajomi z Hillel Warszawa – organizacji, w której się udzielałam – podpowiedzieli, że jest możliwość otrzymania grantu na nasz projekt związany z ruchem. Znaliśmy już Gagę, znaliśmy Movement Culture. Zaczęliśmy szukać dalej. Odkryliśmy metodę Feldenkraisa, metodę Ilana Leva i izraelski folklor. Okazało się, że jest więcej technik izraelskich, o których nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Zapragnęliśmy pójść w tym kierunku.
Eryku, a jaka była Twoja droga?
Eryk Pacek: Kiedy spotkałem się z Patrycją, byłem przejedzony tańcem. Chciałem skończyć karierę sceniczną.
A więc całkiem odwrotnie niż Patrycja!
Eryk: Tańczyłem od małego. W Polsce chodziłem do szkoły baletowej, jako dziecko wsadzono mnie do pudełka z napisem „tancerz”. Panuje przekonanie, że jeśli twoim zajęciem jest balet, to musisz robić tylko to. A to było trudne środowisko. Nie czułem przyjemności z tańca. Wreszcie poznałem Patrycję, która w tym czasie uczyła jogi. Dzięki niej zacząłem się nią interesować, dowiedziałem się też od niej, że jest coś takiego jak Movement Culture. Nagle poczułem, że wcale nie muszę pozostać w tym baletowym pudełku, które zbyt dobrze już znałem ze szkoły baletowej.
Patrycja: Powiedziałam do Eryka: pojedź ze mną do Izraela i zobacz, że taniec może mieć zupełnie inną odsłonę. To nie trening baletowy, który znasz, który jest schematyczny i powoduje kontuzje. Pojechaliśmy. Na programie Masa mieliśmy nauczycieli, którzy byli praktykami Feldenkraisa, Ilana Leva, i wplatali te metody w swoją praktykę. Pokazywali nam, jak rozgrzać ciało w zasadzie nie przemęczając się, ale pracując mądrze. Przez 5 miesięcy tańca, 10 godzin dziennie nie złapaliśmy żadnej kontuzji. Tylko dlatego, że pracowaliśmy w mądry i świadomy sposób.
Jak wspominacie swoje życie w kibucu Ga’aton, w którym mieszkaliście podczas programu „Kibbutz Contemporary Dance Company”?
Patrycja: Kibuc nazywany jest wioską taneczną. Miejscem, w którym wszystko obraca się wokół tańca.
Eryk: Nie był to więc standardowy kibuc. To, w czym braliśmy udział, było raczej zamkniętym programem, w którym opłacaliśmy swoje miejsce do mieszkania, a 90% czasu spędzaliśmy w studio. Tańczyliśmy, pracowaliśmy artystycznie i ćwiczyliśmy. Poza tym zaczerpnęliśmy też trochę z kibucowego życia. Raz w miesiącu odbywały się dni kibucu, podczas których dzieci sprzedawały ciasta albo pizzę, którą same robiły. Zbierały w ten sposób pieniądze na swoje potrzeby. Wszyscy razem wychodzili wieczorem z domów i wspólnie spędzali czas. Nasz program taneczny organizował 20-30 minutowe pokazy taneczne dla dzieci z okazji świąt. Pod koniec każdego występu dzieci były zapraszane na scenę i wszyscy tańczyli razem. To też jest super, że życie taneczne tej wioski angażuje ludzi z zewnątrz.
A więc wasz pomysł na Move On Together pojawił się jeszcze przed Izraelem, ale będąc w kibucu go doprecyzowaliście.
Patrycja: Tak. Tam też poznaliśmy nauczycieli, którzy nas zainspirowali. Gdy wyjechaliśmy z kibucu do Tel-Awiwu, zaczęliśmy od razu pracować nad zorganizowaniem warsztatów pełną parą. Już wiedzieliśmy, czego chcemy, mieliśmy kontakty do tancerzy i praktyków metod.
Eryk: Patrycja na początku postanowiła porozmawiać z twórcą jednej z metod, Ilanem Levem.
Patrycja: Napisałam do niego maila – chciałam się z nim spotkać i powiedzieć mu, że chcę przedstawić jego metodę na naszych warsztatach. Zaprosił mnie do siebie do domu, poznałam jego żonę, dzieciaki, psa. Wtedy zrozumiałam, że ta metoda to jest coś więcej niż tylko ruch. To jest to, jak on żyje i jakim jest człowiekiem. Obecnie umawiamy się z nim na krótkie wywiady, aby opowiedział więcej o swojej historii. Ma 86 lat. Chcę wiedzieć, jak myślał jako 20-letni chłopak lub 40-letni mężczyzna, bo stworzył swoją metodę dopiero po sześćdziesiątce. Te nagrane wywiady planujemy potem umieścić na naszej stronie internetowej.
W swoim projekcie łączycie pięć różnych metod. Jedną z nich są izraelskie tańce ludowe. Ale cztery pozostałe to już metody autorskie: metoda Feldenkraisa, Ilana Leva, Gaga i Movement Ido Portala. Czym różnią się między sobą?
Eryk: Pozornie te metody są do siebie bardzo podobne, i choć istotnie czerpią z siebie nawzajem inspiracje, jednak różnią się od siebie dziedzinami życia oraz intencjami, które przyczyniły się do ich stworzenia. Metoda Feldenkraisa i Metoda Ilana Leva są alternatywną terapią fizyczną. Gaga jest językiem ruchowym wykorzystywanym jako suplement i narzędzie dla tancerzy, żeby mogli wykrzesać z siebie jeszcze większy potencjał. Movement Culture jest nową filozofią życia i metodą sprawnego treningu fizycznego. Tańce izraelskie jest to pierwsza forma kultury ”współczesnego Izraela”.
Patrycja: Metoda Feldenkraisa była pierwszą ze współczesnych metod. Zresztą Feldenkrais był nauczycielem Ben-Guriona – słynny wizerunek premiera stojącego na głowie na telawiwskiej plaży wiąże się właśnie z jego fascynacją tą metodą. Główna intencja jej twórcy wynikała z chęci uleczenia własnej kontuzji, a wraz z upływem czasu jego ćwiczenia zyskały na popularności. Metoda Feldenkraisa opiera się na założeniu, że istotą życia jest ruch i zmieniając sposób poruszania się danej osoby zmieniamy jej całe życie. Praca w metodzie kierowana jest do wewnątrz, wszystkie ruchy są minimalne i bardzo świadome.
Eryk: Metoda Ilana Leva jest ewolucją terapi manualnej metody Feldenkraisa (jest ona najczęściej wykonywana w formie ćwiczeń, ale również jako terapia manualna, w której praktyk pracuje z pacjentem na stole fizjoterapeutycznym). Tym, co odróżnia dwie metody, jest fakt, że Ilan zaczął „dodawać siebie” do praktyki. Pracując z pacjentem zaczął łączyć elementy pracy energetycznej (Reiki), wytrząsania oraz, jak sam to określał, wprowadzania ruchu i życia do ciała pacjenta. Postać Ilana Leva gra ważną rolę w samej metodzie, gdyż jest on człowiekiem pełnym energii, którą pragnie dzielić się ze światem. Jego otwartość i energiczność są ważnymi czynnikami.
Patrycja: Powiedziałabym, że tym, co łączy te metody, jest fakt, że są stworzone dla wszystkich. Żyjąc w Izraelu zauważamy, że dba się tu o udogodnienia dla mieszkańców, by codzienne życie było lepsze i przyjemniejsze. Podobnie jest z przedstawianymi przez nas metodami.
Eryk: Przykładem jest tutaj również Yehudit Arnon, założycielka Kibbutz Contemporary Dance Company, która przyrzekła sobie, że jeśli przeżyje Holokaust, poświęci swoje życie tańcu. W kibucu Ga’aton założyła taneczną dla ludzi, którzy nie byli tancerzami, ale chcieli bawić się i tańczyć. Ohad Naharin, twórca Gagi, uczył się między innymi u Yehudit. Jego intencją przy tworzeniu Gagi była komunikacja swojej wizji artystycznej z tancerzami, gdyż standardowe metody taneczne nie spełniały jego wymogów. Inspiracjami dla Gagi była z kolei metoda Feldenkraisa (matka Ohada była praktykiem), metoda Ilana Leva oraz jego pasja i miłość do tańca. Gaga stawia na improwizację ruchową, doświadczenia somatyczne, świadomość ciała oraz na wiecznie trwające odkrywanie ruchu. Ohad szybko odkrył że Gaga nie musi służyć wyłącznie tancerzom i udostępnił ją dla publiki tworząc nurt Gaga/people, z którego każdy może czerpać przyjemność i wyrażać samego siebie poprzez taniec.
Jak teraz funkcjonuje wasz projekt od strony technicznej? Czy macie stały grafik swoich warsztatów? Widziałam, że prowadzicie je za granicą, między innymi w Polsce.
Patrycja: w tej chwili skupiamy się głównie na warsztatach eventowych. Naszym priorytetem jest współpraca z festiwalami kultury żydowskiej – chcemy pokazywać, że ruch to także kultura. Zeszłoroczna edycja odbyła się w Polsce, w pięciu miastach organizujących festiwale. Udało nam się dotrzeć do ponad tysiąca uczestników, którzy w aktywny sposób poznawali “nasz” Izrael. Do współpracy zaprosiliśmy 17 nauczycieli, których sprowadziliśmy z różnych krajów. W przyszłości planujemy poszerzyć zasięg i zorganizować podobne wydarzenia w Europie i Izraelu.
Kto zazwyczaj uczestniczy w waszych warsztatach? Czy to są profesjonaliści, czy amatorzy?
Patrycja: To pytanie, które najczęściej pada przed zajęciami: czy muszę być profesjonalnym tancerzem, żeby przyjść na warsztaty? Odpowiedź brzmi: nie. Jeżeli chcesz się ruszać i jesteś ciekaw, przyjdź. Na pewno znajdzie się dla ciebie miejsce.
Eryk: Chciałbym, by nasz projekt pomógł też uczniom szkół baletowych. Większość z nich ma zakodowane, że jako tancerze baletowi mają się trzymać tylko jednego stylu. Z projektem byliśmy już w mojej szkole w Poznaniu oraz w szkole baletowej w Gdańsku. Dla mnie dużą radością było to, że prezentowaliśmy dzieciakom metodę Ilana Leva, którą sam się teraz zajmuję. Uczniowie odkryli, że ich ciało może się zrelaksować i nie musi być w wiecznym spięciu.


Autorzy
-
(ur. w 1995 roku w Kijowie) - studiowała psychologię kliniczną na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Uczestniczyła w programie Erasmus, podczas którego spędziła jeden semestr na Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie. Obecnie mieszka w Jerozolimie. Od kilku lat współpracuje z polskim kwartalnikiem Zupełnie Inny Świat, gdzie między innymi koordynowała numer poświęcony tematowi Ukrainy.
View all posts -
(ur. w 1998 r.) - absolwent Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu. Swoje doświadczenie zawodowe zdobywał w Zespole Pieśni i Tańca “Śląsk”, a także dwukrotnie w Izraelu. Wraz z Patrycją współtwórca projektu „Move On Together Israeli Way” i absolwent programu w Kibbutz Contemporary Dance Company. Obecnie uczestniczy w kursie praktycznym metody Ilana Leva w Tel Awiwie.
View all posts -
(ur. w 1993 r.) - absolwentka Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, nauczycielka jogi i Movement, współtwórczyni projektu „Move On Together Israeli Way”. W 2021 roku spędziła semestr w Kibbutz Contemporary Dance Company pogłębiając techniki tańca współczesnego oraz poznając izraelskie metody ruchu. Obecnie pracuje w medycznym startupie w Tel Awiwie i pracuje nad dalszym rozwojem projektu.
View all posts