tekst Karolina van Ede-Tzenvirt
Jaakow Springer – kaliszanin, zapaśnik i pionier podnoszenia ciężarów w Izraelu – jedzie w 1972 r. na olimpiadę w Monachium,
by dać świadectwo zwycięstwa życia nad śmiercią. Tam zginie z rąk terrorystów „Czarnego Września”.
„Ta myśl, że przeżyłeś tyle okropności, i udało ci się to wszystko przetrwać… I dopiero tam, Monachium, w Niemczech, spotkałeś śmierć – nie odpuszcza” – napisze po latach w pośmiertnym liście do ojca jego córka Eugenia. Trumnę z ciałem witała we wrześniu 1972 r. wraz z rodzinami pozostałych zabitych na lotnisku pod Tel Awiwem. Zaledwie dzień wcześniej Jaakow Springer zginął z rąk palestyńskich terrorystów.
Igrzyska nadziei
Tamtego lata Jaakow Springer, zapaśnik oraz sędzia i trener podnoszenia ciężarów, jedzie na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Monachium, by reprezentować Izrael. To ponad 30 lat po zakończeniu wojny – dla Izraela wciąż bardzo wcześnie. Pojawia się dyskusja, czy jechać do kraju, który tak niedawno był sprawcą przelania żydowskiej krwi. Zapada decyzja pozytywna: uczestnictwo Izraela w olimpiadzie odbywającej się w Niemczech ma przecież wymiar symboliczny. Jaakow nie kryje jednak swoich obaw. Holokaust zabrał mu całą rodzinę.
To jego piąta olimpiada w karierze. “Piąta olimpijska obręcz” – jak pisze się o jego wyjeździe w izraelskich gazetach. Jaakow, “Kuba”, już po raz trzeci wyjeżdża na igrzyska w barwach Izraela. Rozpiera go duma: nie tylko jedzie do Niemiec jako Izraelczyk, ale też z podniesioną głową odśpiewa narodowy hymn, Hatikvę – to wszystko napawa go poczuciem zwycięstwa nad demonami przeszłości.
W olimpijskim miasteczku spotyka znajomych z poprzednich olimpiad – cieszy się już w środowisku pewnym prestiżem, jest nagradzanym, szanowanym trenerem i sędzią. W domu czekają na niego dumna żona i dwoje dzieci. To historyczne wydarzenie: cały Izrael z zapartym tchem śledzi ceremonię otwarcia olimpiady, podczas której Izraelczycy niosą niebiesko-białą flagę z gwiazdą Dawida.
Dzień zguby
Zaczyna się drugi tydzień igrzysk. Springer jako sędzia miał mieszkać oddzielnie od pozostałych sportowców, woli jednak dołączyć do podopiecznych. 5 września nad ranem do wioski olimpijskiej wdziera się ośmiu palestyńskich terrorystów, członków grupy „Czarny Wrzesień”. Napastnicy przedostają się do budynku, gdzie mieszka izraelska reprezentacja. Włamują się do jednego z mieszkań i biorą pierwszego zakładnika – zapaśnika Mosze Weinberga. Postrzelając go w twarz zmuszają do wskazania pozostałych mieszkań Izraelczyków. W ręce terrorystów dostaje się większość członków drużyny. Kilkorgu udaje się uciec. Jaakow Springer wraz z pozostałymi zakładnikami zostaje związany i położony obok ciała kolegi – Josefa Romano, zastrzelonego chwilę wcześniej. Nieudolna i flegmatyczna akcja niemieckich władz nie daje wiele rezultatów. Izraelski Mosad i siły specjalne nie zostają dopuszczone do zaangażowania się w sytuację. Dopiero następnego wieczoru następuje przełom. Niemcy zgadzają się na postawienie samolotu, którym terroryści mogliby przetransportować zakładników do Egiptu i tam kontynuować negocjacje. “Czarny wrzesień” żąda wypuszczenia 234 Palestyńczyków przetrzymywanych w Izraelu.
Z miasteczka olimpijskiego porywacze i porwani przetransportowani zostają na lotnisko Fürstenfeldbruck w bazie lotniczej NATO za pomocą dwóch helikopterów. Na miejscu czeka na nich zasadzka. Niestety akcja jest źle zorganizowana, snajperzy nie mają wystarczająco dużo doświadczenia, a będący na miejscu szef Mosadu – Zvi Zamir gra rolę jedynie obserwatora. Akcją kieruje niemiecka policja. Wywołuje się chaotyczna strzelanina. Terroryści, rozumiejąc, że nie mają szans na powodzenie swojej akcji postanawiają rozstrzelać zakładników. Pierwszy, wraz z kolegami z pierwszego helikoptera, zostaje zastrzelony Springer. Ginie po północy 6 września 1972 roku. Dzień później jest z powrotem w Izraelu. Tym razem w metalowej trumnie.
„Do dziś nie mogę zaakceptować cierpienia, które przeszedłeś. Byłeś wrażliwy i szanowałeś godność każdego człowieka. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co tam przeżyłeś przez te potworne godziny” – napisze wiele lat później jego córka.
„„Ruch to życie”
Jaakow Springer urodził się w Kaliszu 10 czerwca 1921 r. Wraz z rodziną, mamą Goldą i ojcem Aszerem oraz kilkorgiem rodzeństwa stanowił część 50-tysięcznej społeczności żydowskiej Kalisza. Miasto tętniło jej życiem: była synagoga, szpital, szkoły, gazety w jidysz i syjonistyczne organizacje polityczne. Już jako nastolatek młody Kuba interesował się sportem. Jego pasją był boks i podnoszenie ciężarów, które trenował w klubie sportowym Makabi.
W 1939 roku Jakub skończył 18 lat. Sielskie życie i marzenia o karierze sportowej zastąpił koszmar wojny. Jego rodzina została
deportowana do łódzkiego getta i tam zamordowana. Jakubowi jako jedynemu udało się uciec. Resztę wojny spędził w Związku Radzieckim. W wielu źródłach przeczytać można, że Springer uczestniczył w powstaniu w getcie warszawskim. Ten mit jednak dementuje w swojej książce „Stulecie przeszkód. Polacy na Igrzyskach” Daniel Lis. Gdy wybuchło powstanie, Springera już wtedy w Polsce nie było.
W Związku Radzieckim Springer wstąpił do komunistycznego Związku Patriotów Polskich. Po wojnie wrócił do kraju. W Warszawie skończył Akademię Wychowania Fizycznego. Specjalizował się zapasach i podnoszeniu ciężarów. Wraz z dyplomem otrzymał status sędziego klasy międzynarodowej w podnoszeniu ciężarów. Podjął również pracę w jednym z warszawskich sierocińców, wszak sierot w powojennej Polsce nie brakowało.
„Ty, który straciłeś rodziców i rodzeństwo, postanowiłeś dać innym motywację do życia. Wierzyłeś, że nie można utknąć w miejscu, że trzeba być w ruchu, bo ruch to życie, a organizowanymi przez siebie zajęciami sportowymi dawałaś chęć do życia sierotom” – pisze córka.
Pierwszy zapaśnik Izraela
W tym samym czasie Springer zaczął piąć się po szczeblach sportowej kariery w powojennej Polsce. Wstąpił do partii komunistycznej, odnosił sukcesy jako bokser, i w końcu, dzięki swoim osiągnięciom i politycznym afiliacjom został powołany na szefa sekcji tzw. atletyki ciężkiej (boksu, zapasów i podnoszenia ciężarów) w Głównym Komitecie Kultury Fizycznej w Ministerstwie Sportu. W 1952 i 1956 roku reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich.
W latach 50. w Polsce i na najwyższych szczeblach władzy zaczęły narastać nastroje antysemickie. W 1957 roku Springer wraz z żoną Szoszaną, córką Eugenią i synem Aleksandrem wyemigrowali do Izraela. Tutaj “Kuba” kontynuował swoją karierę. Początki nie były łatwe: warunki w Izraelu były wówczas dość ciężkie, no i trzeba było się nauczyć języka. Ale Springer dał sobie radę – szybko dostał pracę w klubie sportowym w Tel Awiwie. W Bat Yam uczył wychowania fizycznego w liceum i w szkole podstawowej, w Jafie opiekował się i trenował młodych z ośrodka dla trudnej młodzieży.
„Byłeś nauczycielem podziwianym przez swoich uczniów, a oni odpłacali Ci zdobywając pierwsze miejsca i trofea w zawodach. Twoi uczniowie uciekli z wojska, aby uczestniczyć w twoim pogrzebie, tak bardzo byłeś kochany i doceniany” – wspomina córka.
Podnoszenie ciężarów w tamtym czasie w Izraelu było jeszcze w powijakach. Springer okazał się kluczowy dla krajowych narodzin tej dziedziny sportu. To on miał wkrótce stworzyć narodową reprezentację, zostać jej trenerem i oficjalnym sędzią tego sportu. – To co najbardziej go ekscytowało, to uczenie – wspomina jego żona Szoszana.
Springer, jako uznany na arenie międzynarodowej sędzia, wziął udział jako reprezentant Izraela w dwóch kolejnych olimpiadach – w Rzymie w 1960 roku i Tokio w 1964 roku. Wyjazd do Monachium miał być dla niego symbolicznym zakreśleniem piątej olimpijskiej obręczy.
Z ostatniego fragmentu listu córki: „Jestem twoją świecą pamięci. Mówi się, że człowiek umiera dwa razy, raz śmiercią fizyczną i raz, gdy nikt nie pamięta jego imienia. Wspominam więc o Tobie przy każdej okazji, piszę o Tobie, opowiadam. (…) Twoja córka Żenia”.
Autor
-
(ur. w 1977 r.) dziennikarka, prelegentka i prowadząca program kulinarno - kulturowy o Izraelu „Feesten & Falafels” w holenderskiej telewizji Family 7 . Redaktorka „Kalejdoskopu” i wydawczyni portalu. Autorka przewodników po Izraelu oraz książki „Zostawić za sobą świat. O poszukiwaniu tożsamości”. Mieszka w Izraelu od ponad 20 lat.
karolina.vanedetz@kalejdoskop.co.il van Ede-Tzenvirt Karolina