Póki ja żyję, oni żyć będą

tekst Ksenia Kosakowska

Ludzie nazywali ją „ambasadorką Polski” w Jerozolimie. Polski sprzed wojny, Polski zaginionej, ale wiecznie żywej w jej pamięci.

Fira Mełamedzon. Poznań, listopad 1936 fot. z archiwum Firy

Opowiem Wam historię wspaniałej kobiety, ktora w Jerozolimie prowadziła „dom otwarty” dla wszystkich ludzi z Polski i kochających Polskę. Historię Firy Mełamedzon-Salanski.

Firę poznałam w kwietniu 2004 roku, tuż przed jej urodzinami. Przyprowadziła mnie do niej bibliotekarka z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, na którym studiowałam. Byłam w Izraelu niecały rok i tęskniłam za domem, w związku z tym kontakt z Firą był dla mnie bardzo ważny. Szczególnie, że u Firy wszyscy czuli się jak u siebie w domu. Jej sposób bycia, otwartość i chęć poznawania ludzi, a szczególnie ludzi z Polski, przyciągał i otulał atmosferą pewnej tajemniczości, żywą historią. Ciągle ktoś ją odwiedzał: można było spotkać dyrektora Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie – Janusza Makucha albo prawnuka brata Martina Bubera. Posłuchać opowieści o młodym Bibim Netanjahu, którego rodzice przez kilka tygodni mieszkali naprzeciwko Firy w mieszkaniu przy Ibn Ezra. Czasem zdarzało mi się odebrać telefon i chwilkę porozmawiać z Miriam Akawią, która dzwoniła do Firy aby zapytać, jak zdrowie. Fira znała wszystkich i wszyscy znali Firę. Zawsze się śmiałam, że ruch u niej jak na dworcu autobusowym.

Fira urodziła się 19 kwietnia 1915 roku w Charkowie. Jej ojciec, rosyjski Żyd, wziął sobie za żonę polską Żydówkę z Brzezin w województwie łódzkim. Pierwszym językiem Firy był rosyjski, którym do końca życia świetnie władała. W 1920 roku rodzina Mełamedzon musiała uciekać z Rosji przed rewolucją. Wrócili do Brzezin, do domu rodzinnego mamy Firy. Tam mała Fira uczyła się języka polskiego. Jej ojciec próbował otworzyć sklep w Łodzi, niestety został oszukany przez wspólnika i zdecydował się wyjechać na ziemie odzyskane do Poznania. Fira nauczyła się niemieckiego; poza tym znała jeszcze angielski i francuski. W 1924 roku wraz z mamą dołączyła do taty. Od tego czasu mieszkała w Poznaniu aż do czerwca 1939 roku, kiedy w wieku 24 lat wyjechała do Palestyny. 

Zaraz po przyjeździe musiała wyjść za mąż. Rząd brytyjski chciał wydalić wszystkich Żydów, którzy nie posiadają obywatelstwa, a można je było otrzymać tylko przez tak zwane zasiedzenie lub małżeństwo. Ślub, na który Fira się zdecydowała, miał być fikcyjny, ale związek przetrwał do śmierci męża. Para miała dwójkę dzieci. Fira doczekała się pięciu wnuków i osiemnastu prawnuków. 

Oprócz tego – tak mówiła – miała całą masę przybranych dzieci i wnuków. Ukochanym wnukiem nazywała choćby Janusza Makucha. Ja też dostąpiłam tego zaszczytu – zostałam wnuczką Firy. Zawsze opowiadałam o niej jako o mojej „jerozolimskiej babci”. U Firy zawsze czułam się jak w domu, jak w Polsce. W tle leciała polska telewizja, wszędzie były tylko polskie książki i gazety. Czytała Kurier i Nowiny, dlatego pewnie ucieszyłaby się, gdyby wiedziała, że w Izraelu powstaje nowa gazeta w języku polskim. Wycinała najpiękniejsze wiersze z Nowin i przechowywała je jak skarby w specjalnie uszytych plastikowych koszulkach. Te wiersze, artykuły i zapiski były wszędzie. Wisiały na klamkach od drzwi, na krzesłach, fotelach. Aby w każdej chwili mogła do nich wrócić. Uwielbiała przeglądać swoje albumy ze zdjęciami z Polski.

Przywiozła ich do Izraela sześć. Wszystkie zostały przekazane pośmiertnie do Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, zgodnie z życzeniem Firy. Do Poznania zawiozła je rodzina. Jej członkowie byli też obecni 31 maja 2014 roku na promocji książki „Fira. Poznańscy Żydzi. Opowieść o życiu”, którą napisałam razem z Andrzejem Niziołkiem.

Pomysł napisania książki wziął się z jej ciągłych opowieści i przeglądania albumów. Zawsze mówiła: będę opowiadała te historie wszystkim, którzy chcą słuchać, bo tylko to po nich zostało, te zdjęcia i te historie. „Póki ja żyję, oni żyć będą.”

Fira zmarła 7 maja 2014 roku mając 99 lat, tuż przed wydaniem książki, ale wiedziała, że jest, że powstała i niedługo się ukaże. Wiedziała, że ludzie będą czytać i pamiętać o tych, których zostawiła w przedwojennym Poznaniu. O tych, którzy zaginęli w wojennej zawierusze, o tych, co zginęli w gettach i obozach. Wiedziała, że pamięć o nich nie zaginie. Odeszła spokojna, wróciła do Poznania, wróciła do nich. 

Po okresie sziwy, żałoby, przedstawiciele rodziny Firy: synowa, córka i po dwóch synów każdej z nich przyjechali ze mną do Polski, aby poznać kraj, o którym tyle im opowiadała. Byliśmy w Poznaniu, chodziliśmy po uliczkach, które kochała. W sklepie, który prowadził jej tato na Rynku jest teraz pizzeria. Pozwolono nam zjeść kolację na piętrze, gdzie był sklep. Niesamowite doświadczenie. Tam, gdzie było jej mieszkanie, naprzeciwko synagogi (zamienionej przez Niemców na pływalnię), wybudowano hotel. Byliśmy też w Brzezinach, gdzie mieszkali dziadkowie Firy. W tym małym miasteczku czas się zatrzymał. Można powiedzieć, że dopiero wtedy rodzina Firy zrozumiała ją w pełni. Jej melancholijny nastrój, jej romantyzm, jej spokój, zamiłowanie do piękna i przyrody. Po powrocie do Izraela dzielili się swoimi refleksjami i doświadczeniami z resztą rodziny. Wydaje mi się, że ten wyjazd ich zespolił. Zespolił jako rodzinę, ale też połączył z Firą – tą polską. I dał nam wszystkim, każdemu z osobna, czas, aby się z nią odpowiednio pożegnać. 

Fira jest z nami w Izraelu i jest z nami w Polsce. Jej wspomnienia będą z nami wieczne, a pamięć o tych Żydach, których kochała i z którymi się przyjaźniła, którzy zginęli i zostali pochowani w bezimennych grobach, nie zaginie między innymi dzięki książce.

Fira Salańska z dziećmi: Ramikiem i Lili. Jerozolima, 14 kwietnia 1956 fot. z archiwum Firy
Fira Mełamedzon i Mira Lederówna. Gdynia, lato 1934 fot. z archiwum Firy
Fira Mełamedzon i NN. Jerozolima, 19 lipca 1939 fot. z archiwum Firy
Fira Salańska, Jerozolima, 2012 zdj. z archiwum Firy
Fira Salańska z autorką Ksenią Kosakowską, Jerozolima, 2012 zdj. z archiwum Firy

Autor

  • poetka, pisarka, tłumaczka, doktor filozofii żydowskiej. Przez dziesięć lat mieszkała w Izraelu, gdzie studiowała i pracowała. Teraz, już w Polsce, zajmuje się tłumaczeniami, uczy hebrajskiego i pracuje w firmie, w której wykorzystuje znajomość hebrajskiego, angielskiego i rosyjskiego. Współautorka książki „Fira. Poznańscy Żydzi. Opowieść o życiu” oraz strony internetowej fira1915.pl.

    View all posts