tekst: Julia Borysenko

Gdy 24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę, Izrael był jednym z krajów, który przyjął tysiące Ukraińców. Dziś po raz drugi przeżywają oni wojnę w miejscu swojego zamieszkania.

Lina po raz pierwszy przeprowadziła się z powodu interwencji zbrojnych w 2014 roku. Jej rodzina mieszkała początkowo w mieście Łysyczańsk w obwodzie ługańskim w Ukrainie wschodniej. Choć wtedy armii ukraińskiej udało się obronić tę miejscowość przed prorosyjskim ruchem separatystycznym, rodzina Liny postanowiła zamieszkać w Kijowie. Gdy w 2022 roku zaczęła się pełnoskalowa inwazja, Lina wraz z krewnymi najpierw wyjechała do Włoch. Po miesiącu rodzina podjęła decyzję o przeprowadzce do Izraela. Aby móc to zorganizować, rodzina wyjechała do Węgier, gdzie spędziła miesiąc przechodząc przez proces repatriacji.

Rodzinne miasta Inny i Weroniki też bardzo ucierpiały w trakcie wojny. – Nie ma dnia, żebym nie myślała o moich krewnych, w końcu cała rodzina została w Charkowie – mówi Weronika. Planowała wyjechać na stałe do Izraela latem 2022 roku, ale początek wojny pod koniec lutego przyspieszył jej wyjazd. Przez pierwszy okres swojego życia w Izraelu codziennie sprawdzała wiadomości. – Charków znajduje się obok granicy. Już pierwszego dnia zaczęły się tam działania wojskowe, które trwają do dziś. Wioska, w której mieszka moja babcia, była okupowana. W jej dom już pierwszego dnia wojny uderzyły rakiety. To cud, że przeżyła.

Dla Inny wspomnienia o pierwszych miesiącach wojny są bardzo trudne. – Najciężej było wtedy, gdy nagle w naszym mieście zabrakło wody pitnej. Został zniszczony wodociąg pomiędzy Chersoniem a Mikołajowem. Codziennie musiałam dostarczać 36 litrów wody dla siebie i swojej 90-letniej mamy. Brakowało leków. O szóstej wieczorem zaczynała się godzina policyjna – tak Inna wspomina czas spędzony w Mikołajowie przed swoim wyjazdem.

Obie jej córki mieszkały już wówczas w Izraelu. Najmłodsza z nich, Waleria, stworzyła komiks na podstawie doświadczeń swojej rodziny podczas wojny. Osobiście pokazała go później izraelskiemu premierowi Naftalemu Bennettowi na przyjęciu zorganizowanym dla wsparcia ukraińskich studentów żydowskich programów edukacyjnych w Izraelu. Ten fakt później pomógł Innie i jej matce Ludmile w przechodzeniu poprzez proces repatriacji, dla którego specjalnie wyjechały do Rumunii. W trakcie jednej z rozmów z przedstawicielem konsulatu pokazały zdjęcie Walerii z premierem, co, jak twierdzi Inna, mogło być nieoficjalnie dodatkowym argumentem dla urzędników do przyznania im obywatelstwa.

Waleria Gusiewa

Teraz, po październikowym wybuchu wojny z Hamasem, przed Ukraińcami w Izraelu znów trudny wybór: wyjechać czy zostać? Rodzina Liny zdecydowała się na wyjazd. Przyznaje ona jednak, że to nie była łatwa decyzja, a do jej podjęcia przyczynił się fakt obecności w rodzinie małego dziecka. Niemniej jednak planuje powrót tak szybko, jak tylko sytuacja w kraju się ustabilizuje. O swoim stanie psychicznym mówi tak: – Oczywiście, kiedy już raz doświadczyłeś wojny, wspomnienia z przeszłości zawsze są z tobą. Nawet, gdy już jesteś bezpieczny i nie ma wojny, strachem mogą cię napawać mogą bardzo głośne dźwięki. Wtedy też odruchowo sprawdzasz, czy nie ma jakiegoś alarmu – mówi Lina.

Dla Weroniki najważniejsze jest bycie razem z mężem, dlatego pozostaje w Izraelu. – Zrobił dużo dla armii i teraz robi jeszcze więcej dla policji. Budujemy swoje życie tutaj i jeszcze bardziej doceniamy każdy dzień spędzony razem – mówi Weronika. – Jestem na tym etapie, kiedy myślę, że od losu nie uciekniesz. Możesz umrzeć zarówno w Ukrainie, jak i w Europie – dodaje.

 – Kiedy w Izraelu zaczęły się działania wojskowe, zaczęłam panikować, ponieważ nie chciałam znowu wyjeżdżać – przyznaje się Inna. – Rozumiem, że to jest mój kraj. W Ukrainie zupełnie nie mogłam pracować jako artystka. Miałam raka, była wojna, próbowałam przeżyć. Tutaj, choć mieszkam razem z mamą w jednym pokoju, mimo wszystko rysuję. Stworzyłam już powyżej 10 obrazów. W grudniu dwie moje pracy będą wystawione w galeriach w Jerozolimie. Cieszę się mimo wszystko, że tu jestem – mówi Inna.

numer 09 i 10
Agata Shteinberg

Co by było, gdyby

W pierwszym dniu wojny w południowym Izraelu zginęło ponad 1300 osób. Byli i tacy, którym udało się wyjechać na chwilę przed tym, zanim rozpętało się piekło. Niby umknęli śmierci, ale jak dalej z tym żyć?

PRZECZYTAJ »

Autor

  • (ur. w 1995 roku w Kijowie) - studiowała psychologię kliniczną na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Uczestniczyła w programie Erasmus, podczas którego spędziła jeden semestr na Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie. Obecnie mieszka w Jerozolimie. Od kilku lat współpracuje z polskim kwartalnikiem Zupełnie Inny Świat, gdzie między innymi koordynowała numer poświęcony tematowi Ukrainy.

    View all posts