

Co by było, gdyby
W pierwszym dniu wojny w południowym Izraelu zginęło ponad 1300 osób. Byli i tacy, którym udało się wyjechać na chwilę przed tym, zanim rozpętało się piekło. Niby umknęli śmierci, ale jak dalej z tym żyć?
Wojna jest zdecydowanie jednym z najtrudniejszych i najbardziej dramatycznych przeżyć, których człowiek może doświadczyć w całym swoim życiu. Gdy szukamy informacji odnośnie problemów natury psychicznej, spowodowanych konfliktem zbrojnym, napotykamy na zespół stresu pourazowego – w skrócie PTSD. Tak nazywa się zaburzenie psychiczne, które jest wywołane przez doświadczanie wydarzenia traumatycznego. Pierwsze badania, w których została użyta ta nazwa, dotyczyły amerykańskich żołnierzy wracających z wojny w Wietnamie w latach 70-ch XX w. Wcześniej problemy te były określane mianem “nerwicy wojskowej” lub “zmęczenia bojowego”. Żołnierze mieli takie objawy jak problemy ze snem, zbyt gwałtowna reakcja na sytuacje, które w jakikolwiek sposób przypominały im ich poprzednie doświadczenia, wysoki poziom smutku i lęku. Teraz termin PTSD może być używany w kontekście każdego traumatycznego wydarzenia, na przykład kataklizmu żywiołowego lub napaści, i nie dotyczy wyłącznie konfliktów wojskowych.
Warto jednak pamiętać, że nie każda osoba, która przeżywa wojnę w swoim kraju, będzie miała później zdiagnozowany ów zespół. “Nawet, jeśli obok was wydarzyło się coś niebezpiecznego, to nie musi oznaczać, że jesteście straumatyzowani” – mówi „Kalejdoskopowi” ukraińska psycholożka Kateryna Wlasenko, szkolona w zakresie traumy i PTSD przy okazji pracy z pacjentami podczas wojny w Ukrainie. Badania pokazują, że u 80-85% ludzi po traumatycznych sytuacjach nie rozwijają się zaburzenia natury psychicznej. To, jak reagujemy na wydarzenie traumatyczne w ciągu pierwszych trzech dni, nazywa się ostrą reakcję stresową. Jak mówił znany psychiatra, twórca logoterapii i więzień obozu koncentracyjnego Viktor Frankl, nienormalna reakcja na nienormalną sytuację jest zupełnie normalna. Stąd do trzech dni przejawia się ich największa intensywność. Po tym okresie zazwyczaj poziom intensywności zaczyna powoli spadać, co jest naturalne, i nie należy siebie za to w jakikolwiek sposób osądzać. Jeśli intensywność objawów nie maleje w ciągu 1-3 miesięcy od momentu wydarzenia traumatycznego, specjalista ds. zdrowia psychicznego, zazwyczaj psychiatra, może zbadać osobę na obecność PTSD, wykorzystując odpowiednie do tego metody.
Dlatego ten czas, który poświęcamy teraz sobie, jest niesamowicie ważny. Kateryna Wlasenko zwraca uwagę na to, że kiedy człowiek uświadamia sobie, że może umrzeć, nagle przestaje nadmiernie analizować informacje. “Kiedy nastaje taki szokujący dla kogoś moment, bardzo ważne jest w tym momencie poczuć kontrolę nad sytuacją. To samo dotyczy dzieci. Dlatego możemy poprosić je o wykonywanie pewnych działań, na przykład o pomoc w czymś konkretnym. Ważne jest to, w jakim my sami jesteśmy stanie, ponieważ inna osoba może to odczytać. Dlatego nie zachowujemy się gwałtownie i zwracamy uwagę na ton głosu. Jeśli sami jesteśmy w panice, to druga osoba również sobie z nią nie poradzi”.
Jak możemy przywrócić własne poczucie kontroli w dniach wojny? W pierwszej kolejności ważne jest, by zadbać o swoje podstawowe potrzeby: sen, dbanie o higienę ciała, zdrowe odżywianie oraz aktywność fizyczną – na ile to jest możliwe w naszych warunkach. Może na początku to wydaje się dziwne, ale w nieprzewidywalnych sytuacjach bardzo pomocna jest rutyna. Małe czynności takie jak picie kawy rano lub czytanie przed snem dają nam poczucie stabilności w niestabilnych czasach. Udzielanie pomocy innym w takiej formie, która jest dla nas w tym momencie odpowiednia (wolontariat, darowizny, pomoc sąsiadom, udzielanie konsultacji itd.), jest wsparciem również dla nas. Aczkolwiek warto pamiętać o jednej zasadzie: musimy opiekować się sobą w równym stopniu jak opiekujemy się innymi ludźmi.
Z tego powodu ważne jest też, by zrozumieć, jak często i w jakiej formie możemy śledzić wiadomości. Chociaż sprawdzanie serwisów internetowych daje nam poczucie kontroli nad sytuacją, tak naprawdę może też prowadzić do wypalenia lub podwyższenia poziomu lęku i niepokoju. Jedną z prostych metod, którą możemy stosować, jest wyłącznie czytanie tekstów informacyjnych bez oglądania zdjęć i filmów. Możemy też sobie wystawiać granice czasowe, podczas których możemy sprawdzać, jaka jest sytuacja w kraju. Jeśli nam się wydaje, że nadal czujemy się źle, mamy prawo do tego, by totalnie odłożyć czytanie wiadomości na jakiś czas
Czasem wojna nas “oszukuje” pod tym względem, że daje poczucie bezsilności i bezsensowności. Po co wykonywać te całe małe czynności, jeśli obok dzieją się tak makabryczne rzeczy? Aczkolwiek to, jakich wyborów dokonujemy teraz w swoim codziennym zachowaniu, pomoże nam później odbudować swoją bazę, na której będziemy mogli się oprzeć w kolejnej stresującej sytuacji. Wojna może nam wmawiać, że nie mamy wpływu na nic. Niemniej jednak nadal ponosimy odpowiedzialność za swoje życie, bezpieczeństwo i zdrowie psychiczne. Nie odbierajmy sobie do tego prawa.
Za pomoc w pracy nad tekstem dziękuję psycholożce Katerynie Wlasenko.
W pierwszym dniu wojny w południowym Izraelu zginęło ponad 1300 osób. Byli i tacy, którym udało się wyjechać na chwilę przed tym, zanim rozpętało się piekło. Niby umknęli śmierci, ale jak dalej z tym żyć?
(ur. w 1995 roku w Kijowie) - studiowała psychologię kliniczną na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Uczestniczyła w programie Erasmus, podczas którego spędziła jeden semestr na Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie. Obecnie mieszka w Jerozolimie. Od kilku lat współpracuje z polskim kwartalnikiem Zupełnie Inny Świat, gdzie między innymi koordynowała numer poświęcony tematowi Ukrainy.
View all posts